Zamknij

Wicedyrektor IBE: satysfakcja zawodowa polskich nauczycieli jest najniższa na świecie

13:24, 15.04.2025 Aktualizacja: 13:25, 15.04.2025
Skomentuj PAP PAP

W rozmowie z Serwisem Samorządowym PAP wicedyrektor IBE wyjaśnia, w jakim momencie zmian w polskiej edukacji się znajdujemy. W jego ocenie, aby edukacja mogła się zmienić, to równolegle musi zmienić się to czego nauczamy, jak nauczamy i jak to oceniamy. Dr Tomasz Gajderowicz odniósł się też do trzech głośnych dziś tematów w polskiej szkole: zmian w ocenianiu prac domowych, edukacji zdrowotnej i obywatelskiej a także do dyskutowanego zakazu korzystania z telefonów komórkowych w szkołach. 

Serwis Samorządowy PAP: Zmiany w polskiej edukacji zaczęły się na dobre - nowa podstawa programowa, nowe przedmioty wchodzące do szkół. W jakim momencie edukacyjnych zmian się właśnie znajdujemy? 

Tomasz Gajderowicz, wicedyrektor Instytutu Badań Edukacyjnych: Jesteśmy w momencie wprowadzania zarówno działań, które są panaceum na różne bieżące kryzysy w edukacyjnym świecie, a z drugiej strony przygotowujemy rozwiązania docelowe, czyli dużą reformę oświaty. Myślę, że ważne, aby nie myśleć o toczącej się reformie jak o czymś, co wejdzie do szkół w jednym momencie w 2026 roku. Podstawa programowa to zaledwie jeden z wielu elementów. Żeby edukacja mogła się zmienić, to równolegle musi się zmienić to czego nauczamy, jak nauczamy i jak to oceniamy. Innymi słowy: podstawa programowa, metody nauczania i na końcu egzaminy i monitoring, czyli to, jak sprawdzamy wiedzę. 
Już od września wchodzą do szkół dwa nowe przedmioty – edukacja obywatelska i zdrowotna. One nie tylko są różne w treści od dobrze nam znanych przedmiotów, ale też w formie. Nowe przedmioty zostały napisane w taki sposób, by realizować profil absolwenta. Te przedmioty wymuszają kształtowanie sprawczości i aktywnej postawy uczniów. Równolegle powstają już podstawy programowe do edukacji ogólnej dla szkół podstawowych, które dla klasy I i IV wejdą w życie w 2026 roku. 

Każda poprzednia reforma edukacji miała być tą, która zaleczy kłopoty polskiej szkoły. Co zatem wyróżnia tę obecną, żeby można było mieć nadzieję, że się powiedzie?

T.G.: No właśnie ta reforma nie ma zaleczyć, tylko wyleczyć, co jest fundamentalną różnicą. Po pierwsze, w odróżnieniu od poprzednich reform, pomysły nie powstają w głowach polityków. Cała obecna reforma bazuje na trzech filarach: badaniach międzynarodowych, które pozwalają zobaczyć, gdzie jest polska edukacja na tle innych krajów. Po drugie, patrzymy na reformy edukacji przeprowadzone w innych krajach. Tam takie reformy są przeprowadzane średnio raz na kilka lat i tylko niektóre z wdrożonych procesów się udały. Mówiąc „udały” mam na myśli to, że mamy dowody na to że w związku z reformą wyniki nauczania w danym kraju są lepsze i poprawia się dobrostan uczniów. Trzecim filarem są konsultacje z nauczycielami. Wraz z kuratoriami oświaty, pytaliśmy nauczycieli zarówno z dużych miast jak i małych miejscowości o to, jakiej zmiany potrzebują i oczekują. Zadawaliśmy im pytania o to, co w dotychczasowej podstawie programowej i nauczaniu było dobre, a co złe. Po tych rozmowach uzyskaliśmy konkretne rekomendacje dotyczące tego jakie są oczekiwania, co w szkole bezwzględnie musi się zmienić. Muszę powiedzieć, że nauczyciele mają ogromną energię do zmiany, wiedzą, co musi działać inaczej i mają pomysł na edukację. 

Zatrzymajmy się na chwilę przy nauczycielach, bo ich głos słyszymy dziś często. Oni chcą być dobrze wynagradzani, chcą przywrócenia prestiżu swojego zawodu, ale stoją jednocześnie przed wieloma wyzwaniami jak choćby zmianami związanymi z pracami domowymi czy nowymi przedmiotami wprowadzonymi do szkół. Co musiałoby się zadziać, by nauczyciele zaczęli być zadowoleni? 

T.G.: Międzynarodowe badania pokazują, że polscy nauczyciele mają najniższą na świecie satysfakcję zawodową (ostatnie dane z badań PIRLS 2021 i TIMSS 2023). Jest dramatycznie. Myślę, że te czołgi, które przejechały przez edukację, takie jak COVID-19, strajk nauczycieli czy poprzednia chaotycznie przeprowadzona reforma spowodowały ten spadek zadowolenia nauczycieli. Aby to odbudować, należy zadziałać dwutorowo. Z jednej strony spojrzeć na warunki pracy nauczycieli. Nie mówię tylko o ich wynagradzaniu ale również o kwestiach, na które często skarżyli się w naszych ankietach, czyli na przykład „papierologia” czy wymaganie zupełnie niepotrzebnych działań. Druga rzecz to narzędzia pracy, jakie dostają nauczyciele. Przez lata nauczyciele byli szkoleni z metod, które kompletnie nie działają w edukacji. To sytuacja analogiczna do pracy lekarza. Ten zawód wtedy wzbudza zaufanie, gdy lekarz ma dostęp do najnowszej wiedzy i ją aktualizuje. Tak samo jest z nauczycielami. To zawód najwyższego zaufania społecznego, ale trzeba to zaufanie przywrócić. 

Spróbujmy rozprawić się z trzema tematami niezwykle istotnymi dla dzisiejszej polskiej szkoły: dwa nowe przedmioty w szkołach, zmiany w podejściu do prac domowych i dyskutowany zakaz używania telefonów komórkowych przez uczniów 

T.G.: Dwa nowe przedmioty to przebiśniegi nadchodzących zmian. Edukacja obywatelska jest wspaniałym przykładem tego, że można uczyć o społeczeństwie z szacunkiem dla różnorodności poglądów. Prywatnie wolałbym, żeby edukacja zdrowotna była obowiązkowa, ale to jest decyzja polityczna. Jeśli chodzi o edukację zdrowotną to nie znam osoby, która rzeczywiście przeczytałaby podstawę programową i miała do niej uwagi. Zwykle przeciwstawiają się jej ci, którzy nie widzieli jej na oczy. Moim zdaniem to bardzo dobre przedmioty i w 2025 roku będziemy obserwować to, jak zostaną przyjęte. 

Mija rok od wprowadzenia zmian w pracach domowych. Rozpoczęliśmy ewaluację tego projektu, bo potrzebujemy cyklu dydaktycznego, żeby zobaczyć jak rozwiązania działają w praktyce. Niemniej z literatury międzynarodowej wiemy, że w młodszych klasach prace domowe praktycznie w ogóle nie działają, natomiast w szkołach ponadpodstawowych takie prace mają pewną dodatkową skuteczność. Tak mówią badania, a rozporządzenie MEN de facto odzwierciedla tę logikę. Mam jednak poczucie, że wielu nauczycieli opatrznie zrozumiało te przepisy bo rozporządzenie wcale nie zakazuje prac domowych. To wyłącznie zakaz oceniania przyniesionej pracy ucznia, którą wykonał w domu. Co ciekawe, bardzo wiele krajów dzisiaj rozważa podobne rozwiązanie dlatego, że dziś znacząca większość tego, co uczniowie przynoszą nauczycielom z domu jest wygenerowane przez sztuczną inteligencję. Jaki zatem ma sens, by nauczyciel to oceniał? Nie tędy droga. Nauczyciel powinien sprawdzić faktyczne umiejętności ucznia, dlatego wciąż może zadać uczniowi coś do nauczenia się w domu i potem to sprawdzić. Aby weryfikować, jak ten system przekłada się na osiągnięcia uczniów zamierzamy korzystać z metody „różnice w różnicach”. Mamy szkoły, które od lat nie zadawały prac domowych, mamy też takie, które zadawały, ale to się zmieniło po wejściu w życie rozporządzenia. Chcemy zobaczyć, jakie jest odchylenie trendu dla jednej grupy od trendu dla drugiej i czy jest statystyczna różnica w wynikach przy różnych strategiach wdrożenia rozporządzenia. 

Trzecia rzecz, o którą pani zapytała, czyli telefony komórkowe - to temat trudny. Póki co funkcjonuje zasada, że to dyrektor szkoły i nauczyciel powinien ustalać regulacje w tym obszarze. Odgórny zakaz korzystania z telefonów może być nieskuteczny. Z drugiej strony istnieją bardzo przydatne metody dydaktyczne, które wymagają użycia telefonów komórkowych. Użycie technologii w szkole powinno być bardzo ograniczone i świadome. Na świecie obserwujemy powoli trend odchodzenia od cyfryzacji dydaktyki, tzn. po latach zachłyśnięcia się technologią i odejścia od podręczników na korzyść e-materiałów teraz wraca się do klasycznych, papierowych wydań. Oczywiście technologia w edukacji musi być, ale taka, która ma udowodnioną skuteczność. Nie wylewajmy dziecka z kąpielą, w żadną ze stron.

Czy ta rozpędzona już machina zmian w podstawie programowej i ogólnie polskiej szkole bierze też pod uwagę zatrważające zmiany demograficzne? 

T.G.: Zmiany demograficzne będą miały ogromne znaczenie. To jest lawina, która przetoczy się nie tylko przez polską edukację ale i przez każdą sferę naszego życia. Ja sam z przerażeniem odkryłem liczebność rocznika 2024, w którym urodziło się około 250 tys. dzieci. To nieco pand połowę kohort, które dzisiaj są w szkołach. To wygeneruje problem po dwóch stronach. Z jednej strony mamy starzejącą się grupę nauczycieli i mały przypływ do zawodu, z drugiej mamy roczniki, które za chwilę będą połową tego, co dzisiaj jest w szkole. Proponowane zmiany muszą być sprzęgnięte w czasie z tymi trendami. Dzisiaj symulacje tych zmian robią zespoły złożone z przedstawicieli MEN-u, IBE i związków zawodowych. To w pewnym momencie na pewno przełoży się na to jak nauczamy i co będzie z małymi szkołami. Bardzo dobrym planem MEN-u jest zredefiniowanie tego, czym jest szkoła. Chodzi o to, by to nie było tylko miejsce, w którym uczy się dzieci, ale by uczynić z niego centrum aktywności lokalnej. Nabierając nowych funkcji szkoły będą też w stanie zapewnić bilans ekonomiczny. Tak czy inaczej jest to wielkie wyzwanie. 

A co z przedszkolami? Czy dla tej grupy też są przewidziane jakieś zmiany?

T.G.: Instytut Badań Edukacyjnych tworzy też podstawy programowe edukacji przedszkolnej. Myślimy o tym, aby w większym stopniu zagospodarować wcześniejsze lata w edukacji, ponieważ patrząc na cały system oświaty w Polsce widać dużą nierówność. Uczniowie klas VII i VIII naprawdę sporo potrafią i wiedzą, ale funkcjonują w przeładowanej podstawie programowej. Z kolei pierwsze lata edukacji są dosyć luźne. Nie chodzi o to, by dociążyć te dzieci, ale by wykorzystać ich potencjał w tym czasie. Naszym celem jest wyrównanie intensywności edukacji. To dotyczy również przedszkoli. Edukacja przedszkolna dotyczy głównie rozwoju społecznego i emocjonalnego dzieci i bardzo dobrze. Chodzi nam o to, by przy zachowaniu głębokiej troski o rozwój emocjonalny na wczesnym etapie, wykorzystać potencjał kognitywny po to, by dzieciakom było potem łatwiej. 

mo/
 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%