Zamknij

Podejrzany o spowodowanie katastrofy na S7 pod dozorem policji; musi wpłacić 100 tys. zł poręczenia

07:51, 08.11.2024 PAP
Skomentuj PAP PAP

W czwartek SO w Gdańsku rozpatrywał sprawę. Prokuratura złożyła zażalenie ws. decyzji sądu rejonowego o niestosowaniu aresztu wobec 37-letniego Mateusza M., podejrzanego o spowodowanie katastrofy drogowej na S7.

[ALERT]1730991508106[/ALERT]

Sąd Okręgowy w Gdańsku utrzymał w mocy decyzję sądu pierwszej instancji, że podejrzany o spowodowanie katastrofy drogowej na S7 w Borkowie k. Gdańska będzie pod dozorem policyjnym i siedem razy w tygodniu musi stawiać się we właściwej jednostce policji. Ma też wpłacić 100 tys. zł poręczenia majątkowego.

Rzecznik prasowy sądu Mariusz Kaźmierczak powiedział PAP, że "SO utrzymał w mocy postanowienie sądu pierwszej instancji i nie zastosował aresztu, ale zwiększył środki zapobiegawcze w ten sposób, że orzekł dodatkowo wobec podejrzanego poręczenie majątkowe w wysokości 100 tys. zł, które ma być wpłacone w ciągu 10 dni od dnia dzisiejszego".

"Decyzja sądu jest prawomocna i podlega natychmiast wykonaniu" - dodał sędzia Kaźmierczak.

37-letni Mateusz M. - kierowca tira, który 18 października o godz. 23.20 staranował auta na S7 w Borkowie k. Gdańska usłyszał zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu wielkich rozmiarów. W jej wyniku śmierć poniosły cztery osoby, a 15 zostało rannych. Wszystkie ofiary katastrofy to dzieci w wieku 7,9,10 i 12 lat. Sprawcy grozi do 15 lat więzienia.

Do karambolu doszło na remontowanym odcinku trasy S7 w Borkowie k. Gdańska. W katastrofie uczestniczyło 21 pojazdów - 18 osobowych i 3 ciężarówki. Pojazdami poruszało się łącznie 56 osób.

śledczy ustalili, że w miejscu, w którym doszło do katastrofy, ograniczenie prędkości wynosiło 50 km/h. "Oznacza to, że podejrzany znacznie przekroczył dozwoloną prędkość na tym odcinku drogi, bo przekroczył ją o 39 km/h" - podawała prokuratura.

Mateusz M. nie przyznał się do zarzutów i odmówił składania wyjaśnień. Odpowiadał jedynie na pytania obrońców.

Kierowca w chwili zdarzenia był trzeźwy i nie znajdował się pod wpływem środków psychoaktywnych. Badania telefonu podejrzanego wykazały, że nie był używany w trakcie wypadku.

Prokuratura chciała aresztować podejrzanego i złożyła wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie podejrzanego na trzy miesiące, ale sąd nie uwzględnił tego wniosku i 20 października br. zdecydował o dozorze policji. Podejrzany siedem razy w tygodniu musi stawiać się we właściwym komisariacie policji.

Na tą decyzję sądu zażalenie złożyła prokuratura. Czwartkowa decyzja Sądu Okręgowego w Gdańsku jest prawomocna. (PAP)

kszy/ agz/ mhr/

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

TomTom

0 0

Prokuratura zachowuje się jakby gość był recydywista,ale nie jest,więc wiadomo,że odrazu na trzy miechy żeby zmiękł.Jesli chodzi o szarego obywatela to prokuratura najchętniej bez sądu zamknie na 20l,a kiedy posłów przekrętów zaczniecie zamykać?Gość miał pecha,nie zrobił tego celowo to jeszcze ryć mu beret w śledczym,chory kraj!!! 08:22, 08.11.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%