Ostatnie prace remontowe na ulicy Nadnarwiańskiej w Pułtusku na Popławach przyniosły mieszkańcom nie tylko nową nawierzchnię, ale i niezwykle bogate oznakowanie. Mieszkańcy zwracają uwagę na całą „galerię” znaków, w tym ograniczenia prędkości do 40 km/h, które już przy wjeździe na ulicę Tartaczną zaprasza do ostrożniejszej jazdy. Kilkanaście metrów dalej widać kolejne ograniczenie...
Czy taka ilość znaków jest rzeczywiście potrzebna?
Rozmieszczanie znaków drogowych ma na celu poprawę bezpieczeństwa, a ich odpowiednia liczba i lokalizacja mogą skutecznie ograniczać ryzyko wypadków. Jednak przy tak dużym nagromadzeniu oznakowania, jak ma to miejsce na ul. Nadnarwiańskiej, kierowcy zaczynają zastanawiać się, czy jest to faktycznie niezbędne.
Przy wjeździe na ulicę z różnych punktów znajdziemy nie tylko ograniczenia prędkości, ale też wiele znaków ostrzegawczych i informacyjnych. Jak podkreślają mieszkańcy, liczba znaków wprowadza pewien chaos wizualny i może wręcz odwracać uwagę kierowców, co potencjalnie podważa zamierzony efekt.
Decyzje dotyczące rozmieszczania znaków podejmują odpowiednie służby drogowe i projektanci tras, analizując kwestie bezpieczeństwa i przepływu ruchu. Dla niektórych kierowców liczba znaków na Nadnarwiańskiej może wydawać się przesadą, ale intencją zarządców dróg jest zapewnienie jak najlepszej kontroli nad bezpieczeństwem ruchu, szczególnie w miejscach narażonych na zwiększony ruch lub potencjalne niebezpieczeństwa.
ja17:48, 28.10.2024
1 0
Ale o co chodzi? Piłeś, nie jedź! 17:48, 28.10.2024
Tak nawiasem...15:06, 31.10.2024
0 0
A dodatkowo na tym samym odcinku ulicy Nadnarwiańskiej umieszczono po drugiej stronie jeszcze 5 lub 6 znaków. Razem 15 znaków drogowych na 100 metrów - średnio znak co 6 metrów. Ulica jest faktycznie kręta i niebezpieczna - wczoraj w drzewo uderzyło volvo, pomimo ograniczeń prędkości. Znaki drogowe nie pomagają. 15:06, 31.10.2024