We wtorek Ministerstwo Zdrowia podało, że badania laboratoryjne potwierdziły zakażenie koronawirusem u kolejnych 25 tys. 484 osób. Ostatniej doby wykonano ponad 54,7 tys. testów.
Mamy pierwsze efekty objęcia dwa tygodnie temu całej Polski czerwoną strefą i zamknięcia szkół dla uczniów powyżej III klasy szkoły podstawowej - powiedział we wtorek PAP pediatra, immunolog, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do walki z Covid-19 dr Paweł Grzesiowski.
Resort zdrowia podał też, że z powodu koronawirusa w szpitalach przebywa 21 tys. 640 osób, u których potwierdzono zakażenie; 1898 jest podłączonych do respiratorów.
Komentując te dane dr Paweł Grzesiowski zwrócił uwagę, że nie uzyskano jeszcze pełnej wydolności laboratoriów po weekendzie, kiedy wykonywanych jest mniej testów. "Nie doszliśmy jeszcze do 60 tys. testów wykonanych w ciągu doby. Gdybyśmy wykonali te 5 tys. testów więcej, to mielibyśmy dwa tysiące więcej chorych" - zauważył.
Jednocześnie wskazał na to, że liczba zakażeń nie wzrosła ponad liczbę z końca ubiegłego tygodnia. "Wydaje się, że jest to kolejny dzień, gdy jesteśmy na etapie około 25 tys. nowych zakażeń, czyli tak jak w ubiegły wtorek. To bardzo ważna wiadomość. W poprzednie wtorki, jak się cofniemy o trzy, cztery tygodnie, mieliśmy za każdym razem wyraźnie więcej zakażeń niż tydzień wcześniej. Możemy więc powiedzieć, że to jest pierwszy tydzień, gdy nie ma wzrostu zachorowań między wtorkiem, a wtorkiem" - powiedział ekspert.
Zaznaczył, że średnia tygodniowa zakażeń, mimo, że jest wyższa niż w ubiegłym tygodniu, to nie wzrosła w takim stopniu, jak w tygodniach poprzednich. "Mogą to być pierwsze sygnały stabilizacji krzywej zachorowań" - ocenił dr Grzesiowski.
Według niego, jest to efekt wprowadzonych dwa tygodnie temu obostrzeń. "Wczoraj minęły dwa tygodnie od 26 października, kiedy cała Polska została objęta strefą czerwoną i zamknięte zostały szkoły dla uczniów powyżej III klasy szkoły podstawowej. Zaczynamy +konsumować+ efekty tego lockdownu z 26 października" - powiedział. W jego ocenie ta tendencja powinna się utrzymać, gdyż - jak wskazał - to szkoły przysporzyły najwięcej zakażeń rozproszonych.
Pytany czy sytuację epidemiczną może poprawić wprowadzenie kolejnych obostrzeń dr Grzesiowski powiedział, że nie ma sensu robić tego, dopóki nie zadziałają już wprowadzone, nie pokażą w pełni swojej skuteczności. "W tej chwili sytuacja po względem liczby zachorowań nosi znamiona stabilizacji" - zaznaczył.
Wskazał przy tym na aktualną liczbę zachorowań kończących się hospitalizacją. "Tu sytuacja niestety nie jest stabilna" - zauważył. Jednocześnie wskazał na to, że w tej chwili główne źródło zachorowań to domy. Podał, że około 75 proc. wszystkich osób chorujących na Covid-19 to osoby, które zaraziły się w domu od innych domowników, a nie w miejscu pracy, na ulicy, czy w sklepie. "Jeżeli mamy osoby starsze w domach, które chorują i kończy się to szpitalem, to niestety na to nie będzie miał wpływu żaden lockdown. Te ogniska domowe muszą się "wypalić" - powiedział ekspert.
Pytany czy można coś zrobić by zakażeń domowych było mniej, przyznał, że niewiele. "Nie możemy ludziom nakazać w domu utrzymywania odległości miedzy sobą i noszenia masek. Możemy tylko apelować o zachowanie higieny, dezynfekcję rąk i zgłaszanie się chorych do izolatoriów, jeśli w małym mieszkaniu mieszka duża rodzina, a reszta domowników jest zdrowa. Wtedy jest szansa, że ta osoba nie zarazi reszty" - powiedział.
Zwrócił też uwagę na to, że rośne covidowa "szara strefa". "Coraz częściej słyszymy, że nie wykonuje się testów osobom chorym. Pacjent dzwoni do lekarza rodzinnego, informuje go o objawach jakie ma, a lekarz mówi mu, że nie ma sensu robić testu, bo wynik będzie za 5 dni, gdy już wyzdrowieje. Wtedy taka osoba jest poza systemem, nie jest zgłoszona, nie jest w izolacji. Są też ludzie, którzy nie chcą być testowani, bo boją się stać w kolejkach do punktów wymazowych. Są też tacy, którzy boją się pójść na test, bo boją się, że mogą stracić pracę i chodzą do tej pracy chore. Takie rzeczy też się zdarzają. Trzeba to mocno nagłaśniać, bo to powoduje niekończące się łańcuchy zakażeń" - mówił Grzesiowski. (PAP)
Autorka: Danuta Starzyńska-Rosiecka
dsr/ mhr/
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
ZMP: samorządowcy wkrótce otrzymają podwyżki
Podwyżki, podwyżki Opłata za śmieci dla mieszkańców Pensje dla samorządowców
Złoty Rydwan
11:35, 2025-09-16
Minimalna pensja znów w górę. Rząd ogłosił stawki na 20
Prąd i gaz podrożały o 25,%, a pensja ma wzrosnąć o 3%. Czy to jest zaplanowane działanie rządu13grudnia na zubożenie Polaków?
Złoty Rydwan
06:46, 2025-09-16
Pułtusk musi być czujny!
Gdy zawyje syrena to mam zatankowane auto,tylko czeka,żeby uciekać z tego grajdołu.Miernoty polityczne, nieuki rozdają na prawo i lewo,a z nas wyciskają każdą złotówkę i jeszcze gadają,że jesteśmy sługami Ukraińców!?Nie jestem niczyim sługa,nie będę niczego bronił,moje dzieci także!Każdy komu życie mile,tankuj auto i uciekaj,bo będziemy tylko mięsem armatnim,a dzicz z Wiejskiej będzie się śmiać.
Piotr
11:34, 2025-09-15
Pułtusk musi być czujny!
Straszenie narodu to teraz taka forma zarządzania masami. Kilka lat temu przestraszyli naród Covidem, co to nietoperze przyniosły. Putler zakończył epidemię, ale teraz jest nowy straszak - styropianowe drony sklejone srebrną taśmą - bo ruskie nie mają już kleju i śrubek - polegają tylko na chińskiej taśmie. Ludzie - bójta się, skoro już Boga się nie boicie, to bójta się Putlera. Przyjdzie i zabierze wam wszystkie zabawki.
Tak nawiasem...
16:38, 2025-09-14