Mężczyzna zauważył rannego łosia – zwierzę miało prawdopodobnie złamaną tylną nogę i wyglądało na skrajnie wyczerpane. Choć dzień pracy był już zakończony, pracownicy nadleśnictwa natychmiast zareagowali.
Nadleśniczy Roman Dudek wraz z zespołem niezwłocznie wyruszył w teren. Do poszukiwań wykorzystano lornetki oraz drona z kamerą termowizyjną. W działania zaangażowano również odpowiednie instytucje i zorganizowano pomoc weterynaryjną. Wszystko po to, by jak najszybciej odnaleźć zwierzę i udzielić mu niezbędnej pomocy.
Niestety, mimo zaawansowanego sprzętu i zaangażowania zespołu, łosia nie udało się odnaleźć. Przypuszcza się, że zwierzę mogło oddalić się w poszukiwaniu wody lub – co niepokojące – zostało wypłoszone przez watahę wilków, która regularnie pojawia się w lasach wokół Pułtuska. Leśnicy potwierdzają, że w ostatnim czasieh wilki coraz częściej są obserwowane w tym rejonie, co znacząco wpływa na zachowanie dzikiej zwierzyny.
Leśnicy nie poddają się. Akcja ratunkowa zostanie wznowiona kolejnego dnia. Nadzieja na odnalezienie łosia wciąż żyje. O dalszym przebiegu akcji i losie zwierzęcia mieszkańcy będą informowani na bieżąco za pośrednictwem kanałów Nadleśnictwa Pułtusk.
3 0
Czy ja dobrze czytam że do zgłoszenia o rannym zwierzu natychmiast rozdysponowano drony termowizyjne i prowadzi się "akcję"?
Jeśli leśnicy tak sprawnie pomogliby człowiekowi to *%#)!& na gajda-meth i policję
1 0
Dramat. Człowieka, Dziecka poczętego tak nie ratują jak zwierzę, co się z nami dzieje ?