Dyskusja na temat niesprawiedliwego traktowania przez prawo producentów alkoholi różnych rodzajów powraca jak bumerang. Eksperci podkreślają, że to nie tylko zaburza równowagę na rynku, lecz także ma negatywne skutki finansowe dla budżetu oraz skutki zdrowotne dla społeczeństwa.
Producenci mocnych alkoholi, ale też Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych zwracają uwagę na preferencyjne traktowanie piwa w polityce akcyzowej, co powoduje straty dla budżetu państwa i przyczynia się do wzrostu spożycia alkoholu w ogóle. Drugim obszarem nierównego traktowania jest możliwość – ograniczonej czasowo, ale jednak – reklamy jedynie piwa, co wyklucza zazwyczaj zawierający porównywalną ilość alkoholu cydr.
– Wyroby alkoholowe według ustawy, która obowiązuje w tym kształcie od 2001 roku, są opodatkowane nierówno co do ilości alkoholu zawartego w napojach różnego typu. Tu uprzywilejowane jest piwo, dlatego że np. cydr – niskoprocentowy napój alkoholowy – jest obłożony taką akcyzą jak napoje spirytusowe – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Henryk Kowalczyk, przewodniczący sejmowej Komisji Finansów Publicznych.
Gdy napój zawiera więcej alkoholu, płacony jest wyższy podatek. Z kolei akcyza od piwa płacona jest na 1 stopień Plato, za który uważa się ułamek masowy o wartości 1 proc. ekstraktu brzeczki podstawowej, obliczony na podstawie zawartości alkoholu oraz ekstraktu rzeczywistego w gotowym wyrobie.
Oznacza to, że piwa wysokiej jakości, o wysokim ekstrakcie, a średniej lub niskiej zawartości alkoholu, płacą wyższą akcyzę niż tanie piwa o wysokiej zawartości alkoholu i niskim ekstrakcie. Udział takiego piwa w rynku wprawdzie spada, ale producenci pozostałych alkoholi i tak płacą proporcjonalnie do zawartości alkoholu wyższą akcyzę.
Dla porównania w półlitrowej butelce 40-proc. wódki, kosztującej 20 zł, akcyza stanowi 12,55 zł. W półlitrowej butelce piwa 5,5 proc., kosztującego 3 zł, akcyza wynosi 0,54 zł.
– To ma swoje skutki społeczne i zdrowotne, bo niemalże trzykrotny wzrost spożycia piwa przez ostatnich kilkanaście lat jest spowodowany tym, że akcyza jest nierówna, że piwo jest tanie w stosunku do innych napojów alkoholowych – ocenia Henryk Kowalczyk. – To te skutki zdrowotne powinny być na pierwszym planie w dyskusji o zmianie prawa w zakresie akcyzy. Na drugim planie są skutki fiskalne.
Piwo odpowiada za 55 proc. krajowego spożycia alkoholu, ale generuje tylko 28 proc. wpływów budżetowych z akcyzy, podczas gdy alkohol wysokoprocentowy to 38 proc. krajowego spożycia, a generuje 69 proc. wpływów.
– Akcyza w branży piwnej jest znacznie niedoszacowana i powoduje bardzo konkretne straty do budżetu państwa, które można uznać za lukę akcyzową – mówi Witold Włodarczyk, prezes zarządu Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy.
Jak podkreśla Henryk Kowalczyk, w tej chwili Komisja Finansów Publicznych jeszcze nie dyskutuje nad zmianą prawa akcyzowego, ale dyskusja taka narodziła się w momencie wprowadzania ustawy o tzw. podatku cukrowym, która zawiera też zapis o dodatkowej opłacie za wyroby spirytusowe w małych pojemnościach (tzw. małpki).
Zainspirowało to posłów do przeprowadzenia wspólnie z Komisją Zdrowia głębokiej dyskusji na temat polityki akcyzowej i zdrowotnej. Przeszkodziła temu pandemia, teraz jednak, gdy Sejm już pracuje stacjonarnie, dyskusje mają być kontynuowane. Poza ewidentnymi korzyściami społeczno-zdrowotnymi mają one przynieść także korzyści budżetowe.
– Jedną z propozycji jest to, aby branża piwna, podobnie jak branża spirytusowa, płaciła podatek akcyzowy od zawartości alkoholu. Czym wyższa zawartość alkoholu, tym wyższa akcyza. To jest podatek sprawiedliwy, łatwo egzekwowalny, dużo bardziej sprawny dla budżetu państwa – ocenia Witold Włodarczyk. – Należy się spodziewać, że dzięki takiemu rozwiązaniu budżet państwa zyskałby rocznie od 4 do 5 mld zł.
Zgodnie z danymi Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w 2019 roku statystyczny Polak spożył 97,1 l piwa, 9,25 l napojów spirytusowych i 6,2 l wina. Piwo pozostaje najpopularniejszym alkoholem w Polsce. Szczególnie dotyczy to młodzieży, ponieważ ten rodzaj trunku jest ich pierwszym wyborem i często służy inicjacji alkoholowej.
– Niestety piwo w wielu miejscach sprzedaży jest tańsze niż woda i traktowane jako substytut, jest utożsamiane z koniecznością zaspokojenia pragnienia, z odpoczynkiem, rozluźnieniem – mówi dr Artur Bartoszewicz, ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. – Z badań wynika, że część społeczeństwa nie utożsamia piwa z alkoholem. To jest bardzo niebezpieczne, dlatego że jeżeli mamy wrażenie, że to, co pijemy, nie jest alkoholem, może to spowodować upicie się w sposób nieświadomy. Ten brak świadomości jest bardzo niebezpieczny społecznie, generuje duże koszty społeczno-ekonomiczne i często doprowadza do tragedii życiowych.
Jak podkreślają eksperci, za bardziej beztroskie podejście do konsumpcji piwa odpowiada także możliwość – chociaż ograniczona – jego reklamowania. To kolejny aspekt, który nierówno traktuje producentów alkoholi. Przykładowo cydry, które zawierają podobną, a czasem mniejszą ilość alkoholu niż piwo, są objęte całkowitym zakazem reklamy.
– Nikt poza branżą piwną nie jest uprawniony do jakiejkolwiek reklamy w przestrzeni publicznej. To, co robi branża piwna, jest łamaniem ustawy, wychodzeniem poza ramy ograniczeń, które zostały przez ustawodawcę określone. To jest poszukiwanie środków i metod do tego, żeby zmienić naszą świadomość i zrobić z nas bezwolnego konsumenta, który identyfikuje spożywanie piwa z przyjemnością, pewną postawą życiową, rozrywką – ocenia dr Artur Bartoszewicz.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu wpu24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Pułtusk musi być czujny!
Gdy zawyje syrena to mam zatankowane auto,tylko czeka,żeby uciekać z tego grajdołu.Miernoty polityczne, nieuki rozdają na prawo i lewo,a z nas wyciskają każdą złotówkę i jeszcze gadają,że jesteśmy sługami Ukraińców!?Nie jestem niczyim sługa,nie będę niczego bronił,moje dzieci także!Każdy komu życie mile,tankuj auto i uciekaj,bo będziemy tylko mięsem armatnim,a dzicz z Wiejskiej będzie się śmiać.
Piotr
11:34, 2025-09-15
Pułtusk musi być czujny!
Straszenie narodu to teraz taka forma zarządzania masami. Kilka lat temu przestraszyli naród Covidem, co to nietoperze przyniosły. Putler zakończył epidemię, ale teraz jest nowy straszak - styropianowe drony sklejone srebrną taśmą - bo ruskie nie mają już kleju i śrubek - polegają tylko na chińskiej taśmie. Ludzie - bójta się, skoro już Boga się nie boicie, to bójta się Putlera. Przyjdzie i zabierze wam wszystkie zabawki.
Tak nawiasem...
16:38, 2025-09-14
Czy w Pułtusku zabraknie mieszkań?
Pułtusk to miasto emerytów. Urząd Statystyczny planuje przeniesienie emerytów z Ukrainy, Somalii i Afganistanu do Pułtuska? Skąd inaczej wzięliby te 8 tysięcy nowych mieszkańców?
Tak nawiasem...
15:50, 2025-09-14
Wielka niespodzianka w rozkładzie PKP
A do Pułtuska nawet zwykłej kolejki podmiejskiej nie ma....
Złoty Rydwan
09:07, 2025-09-14