Dziennikarka wspomina, że wystarczyła chwila nieuwagi, by na prostym odcinku drogi przewróciła się, złamała obie ręce, żebro i uszkodziła kolano. W konsekwencji na sześć tygodni została wyłączona z pracy i unieruchomiona w domu. Plany wakacyjne również trzeba było odłożyć na bok.
Teraz powoli wraca do codziennych obowiązków, jednak wciąż unika wysiłku fizycznego i ma ograniczone możliwości. Po raz pierwszy pojawiła się publicznie na premierze technologicznej podgrzewaczy tytoniu.
Pod koniec lipca Hanna Lis podzieliła się ze swoimi obserwatorami na Instagramie smutną informacją. Zapowiedziała bowiem, że przez jakiś czas będzie nieobecna w mediach społecznościowych, ponieważ uległa wypadkowi.
– Niestety sześć tygodni temu wydarzyło mi się małe nieszczęście, mianowicie na prostej drodze, idąc do samochodu, po prostu runęłam na beton i złamałam obie ręce, żebro i jeszcze uszkodziłam kolano. Więc przez sześć tygodni moja trasa wyglądała tak: dom, gabinet RTG, ortopeda i rehabilitant. Teraz został już tylko rehabilitant – powiedziała agencji Newseria Lifestyle Hanna Lis.
Rekonwalescencja dobiega powoli końca, a dziennikarka przekonuje, że ma już coraz więcej sił i jest już bardziej samodzielna. Na razie jednak ogranicza chodzenie do niezbędnego minimum, porusza się bowiem bardzo niepewnie i ostrożnie. Nie powróciła także jeszcze do pełnej sprawności i by nie nadwyrężać rąk, wielu czynności nadal nie może wykonywać.
– Prawa ręka nie jest jeszcze do końca taka dobra, a ja jestem praworęczna, więc jest spory dyskomfort. Poza tym chyba pierwszy raz od pół roku założyłam szpilki i powiem szczerze, że za chwilę one chyba wylądują w kącie, bo czuję, że to jeszcze nie jest ten moment. Ale idzie ku dobremu, ja jestem zawsze zwolenniczką teorii, że szklanka jest do połowy pełna, nie do połowy pusta. Znajomi się ze mnie śmieją, a ja im mówię: słuchajcie, miałam megaszczęście, bo przecież mogłam sobie rozwalić głowę, bo głową też walnęłam, ale na szczęście w nieszczęściu ręce poszły przodem – mówi.
Hanna Lis miała więc przymusowy urlop zdrowotny. W tym czasie praca musiała zejść na dalszy plan. Nie udało jej się także wyjechać na wakacje.
– Nie było to ani pracowite lato, bo różne projekty musiałam przesunąć, więc będę musiała to teraz nadrabiać, a i wakacje niestety też poszły w niepamięć. Ale obejrzałam sporo filmów, sporo seriali, przeczytałam trochę książek i jakoś te półtora miesiąca minęło. Niestety teraz ja nawet nie jestem w stanie wyjść z moim szalonym psem na spacer, ponieważ nie byłabym go w stanie utrzymać, więc na razie jestem taka starsza pani – dodaje dziennikarka.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Tak ciepłego grudnia nie było od 74 lat
A niech się bawią dalej tą inżynierią pogodową to wszyscy tak wyjadą na tym że będą się poruszać jak sądzę Voyager bo tak kometarny obok orta.tego baranów i głupków może wierzyć że można walczyć z klimatem popieprzyli cały cykl klimatyczny. Precesja w takim tempie nie zmienia klimatu.
Czas
17:08, 2025-12-14
Gdzie w powiecie pułtuskim żyje się najlepiej?
Pewnie dlatego winnica jest ważna że tam pan poseł I z psiuara ciągnie te sznurki a właściwie za resztki nici...🤔
Czas
17:06, 2025-12-14
Koniec pewnej epoki w Pułtusku. Prezes odchodzi...
Najwyższy czas! Może w końcu i w spółdzielni mieszkaniowej pożegnamy PRL! Ten facet tkwił w głębokiej komunie! Miejmy nadzieję, że nowy postawi tą instytucję na właściwe tory!
swen
13:34, 2025-12-14
2 tys. zł za jeden wyjazd lekarza
Przy obecnych stawkach w medycynie, a jednocześnie odpowiedzialności jaką na siebie bierze Pan Doktor podejmując się tych obowiązków, uznać należy, że pracuje za darmo...
Coroner
16:58, 2025-12-13